Będąc w Tatrach zapewne odwiedzacie tatrzańskie schroniska. Ale czy wiecie jakie były ich dzieje? Historia tatrzańskich schronisk nierozłącznie powiązana jest z historią utworzonego w 1873 roku w Galicji Towarzystwa Tatrzańskiego. Założycielami Towarzystwa były tak zasłużone dla tatrzańskiej turystyki postacie, jak doktor Tytus Chałubiński, ksiądz Józef Stolarczyk, czy animator ruchu turystycznego Eugeniusz Janota. Już w samym statucie, jako jedno z czterech zadań Towarzystwa określono „ułatwienie przystępu do nich Tatr i pobytu turystom”. W związku z tym już od zarania swojej działalności TT budowało w samych górach schroniska, schrony i altany. Adaptowało dla potrzeb odwiedzających Tatry istniejące szałasy, a także zakładało drogi i ścieżki.
Altany
Przed powstaniem Towarzystwa Tatrzańskiego istniały w górach – ale tylko w stosunkowo łatwo dostępnych dolinach i halach – szałasy, udzielające prymitywnego schronienia pierwszym turystom. Także w lasach dóbr zakopiańskich, tu i ówdzie klecono doraźne schronienia. Schronisk z prawdziwego zdarzenia jednak nie było, mimo coraz większego zapotrzebowania ze strony zwiedzających. W 1886 roku Towarzystwo Tatrzańskie zbudowało altany w Dolinie Strążyskiej, pod Kominami, a rok później nową altanę w Dolinie Kościeliskiej. W 1889 kolejne altany pojawiły się pod Kopą Kondracką i na Psiej Trawce.
Schrony
Ponieważ w tamtym okresie zainteresowanie turystów koncentrowało się na łatwo dostępnych tatrzańskich dolinach reglowych, schronienia tego typu sprawdzały się wystarczająco dobrze. Innego rodzaju udogodnieniem były schrony. Niewielkie, przytulone do skał, często wykorzystujące naturalne, małe jaskinie lub jamki zagłębienia, w których można było pozostawić cięższe plecaki w drodze na szczyt. Takiego właśnie typu schron przy ścieżce na Świnicę powstał w 1890 roku – tuż pod przełęczą.
Pierwsze schronisko z prawdziwego zdarzenia
W tym samym roku Towarzystwo Tatrzańskie postawiło również altanę w Dolinie za Bramką. W 1894 roku powstają następne obiekty: przekształcono szopę na Hali Gąsienicowej, tworząc pierwsze w historii schronisko z prawdziwego zdarzenia. Później przystosowano tam dwa szałasy dla celów noclegowych. Powstał też prosty schron na Czerwonych Brzeżkach (później przeniesiony na Dolinę Pięć Stawów) oraz schron pod Miedzianem. W następnych latach zainstalowane zostały schrony i altany nad Zielonym Stawem Gąsienicowym, przy Stawie Smreczyńskim, pod Siklawą w Dolinie Roztoki, na Czerwonej Przełęczy przy Czarnym Stawie nad Morskim Okiem oraz schron-altana nad Czarnym Stawem Gąsienicowym. I tak właśnie powstawały pierwsze tatrzańskie schroniska.
Schroniska, a tym bardziej altany, miały w tamtym pionierskim okresie charakter efemeryczny. Budowle były proste i nietrwałe, mimo corocznych remontów i przenosin na lepsze miejsca, często po kilku latach znikały. Problemem były nie tylko trudne, górskie warunki atmosferyczne, ale i przypadki chuligańskiego niszczenia obiektów poza sezonem.
Okres przed I Wojną Światową
W tym pionierskim okresie, do momentu wybuchu I Wojny Światowej w Tatrach istniały schroniska na Hali Gąsienicowej, dwa nad Morskim Okiem (stare i nowe), w Roztoce, w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, w Dolinie Starorobociańskiej i na Hali Pysznej. Później, w okresie międzywojennym remontowano schroniska nad Morskim Okiem i w Roztoce. Zwłaszcza ten drugi obiekt ulegał parokrotnej rozbudowie. Zmieniając pojemność, charakter i funkcjonalność o otrzymując w 1938 roku centralne ogrzewanie, łazienki dla pań i panów.
Narciarska Sekcja Towarzystwa Tatrzańskiego
Wspomnieć należy również o Narciarskiej Sekcji Towarzystwa Tatrzańskiego, która w tym początkowym okresie zajęła się zaopatrywaniem schroniska na Hali Gąsienicowej. Objęła również swoją opieką w 1909 roku szałasy na Hali Pysznej w górnych partiach Doliny Kościeliskiej. Przystosowała niezagospodarowany schron u dolnego wylotu Starej Roboty i podjęła trud – kilkakrotnie rozpoczynany od nowa, z racji lawin i wandalskich zniszczeń – postawienia schroniska na Hali Kondratowej.
Nieistniejące schronisko na Hali Pysznej
Warto wspomnieć o nieistniejących już schroniskach. Historia tatrzańskich schronisk to również dzieje budynku na Hali Pysznej, który z biegiem czasu stał się prawie, że legendą Tatr. Schronisko powstało w 1911 roku z odpowiednio zaadaptowanego szałasu pasterskiego, z piecem do ogrzewania i dwiema tylko izbami, zamykany ciężkimi sztabami, do których ciężkie klucze pobierane na Dworcu Zakopiańskim ważyły cztery kilogramy. Warunki były spartańskie. Do turystów należało napalenie samodzielnie w piecu własnoręcznie narąbanym drewnem, przyniesienie wody ze strumienia i przepędzanie wszędobylskich myszy.
Wielkie zmiany wprowadzono w 1936 roku, kiedy obudowano pokój dla zarządu, oddzielne pomieszczenie dla służby, pokój dla nadleśnictwa państwowego, powiększono umywalnię, stwarzając oddzielną toalety, wprowadzono również oświetlenie elektryczne i wodociąg, a także pralnię i suszarnię, magazyn. Warto dodać, że od roku 1938 kierownikiem schroniska był znany narciarz, Stanisław Marusarz. Niestety, stojące w czasie wojny puste i stanowiące doskonałą okazję dla złodziei, schronisko podupadło, a ostateczny kres jego historii nastał w styczniu 1945 roku, kiedy Niemcy rozpoczęli walki z partyzantami radzieckimi ukrywającymi się w górnych partiach Doliny Kościeliskiej. Jeden z pocisków zapalił schronisko i w ten sposób dopełnił się los Pysznej.
Historia innych nieistniejących schronisk
Innym nieistniejącym już obiektem turystycznym Tatr było schronisko Bukowskich z Ratułowa, wybudowane na Polanie Huciska. Posiadało ono czterdzieści miejsc noclegowych i było stale zagospodarowane. Schronisko spalili Niemcy na początku stycznia 1945 roku, mordując jego dozorcę.
Przedwojenne, mniejsze tatrzańskie schroniska często były to niezagospodarowane, ale zamykane budynki do których klucze przechowywano w Zakopanem. Niestety, ani okiennice, ani specjalne zasuwy często nie pomagały. Tak było z innym, wspomnianym wcześniej i już nie istniejącym schronem u wylotu Doliny Starorobociańskiej. Zniszczony podczas I wojny światowej, później odbudowywany, następnie wielokrotnie okradany i rozbijany, przetrwał jedynie do 1932 roku.
Rodzina Blaszyńskich
W pierwszej połowie dwudziestego wieku niezależnie od otwartego w roku 1932 dużego schroniska na Polanie Chochołowskiej, swoją prywatną działalność w dolinie rozpoczęła rodzina Blaszyńskich. Pierwszym budynkiem był bufet znajdujący się nieopodal Wyżniej Bramy Chochołowskiej. Otwarto go w 1937 roku, ale jego funkcjonowanie przerwała wojna. Ostatecznie w 1945 roku budowlę tę zniszczyli Niemcy. Blaszyńscy natychmiast przystąpili do odbudowy, ale drugi bufet został zniszczony już rok później w wyniku powojennych walk pomiędzy Armią Ludową, a oddziałami partyzanckim majora „Ognia”. W 1974 roku władze wykupiły schronisko od właścicieli i przekazały jest w ręce Tatrzańskiego Parku Narodowego. Budynek stoi do dziś. Aktualnie znajduje się tutaj leśniczówka, w której mieszka pracownik TPN.
Okres II Wojny Światowej
Podczas II wojny światowej niektóre tatrzańskie schroniska odegrały wybitną rolę w antyhitlerowskim ruchu oporu. Inne służyły jako strażnice dla pogranicznych oddziałów Grenzschutzu lub wiodły szarą okupacyjną egzystencję. Wiele schronisk zostało opuszczonych jeszcze przed wojną. Tak było w przypadku schroniska na Polanie Chochołowskiej i w Roztoce, gdzie opiekujący się tymi obiektami zostali powołani do wojska. Zmobilizowany został również Andrzej Krzeptowski, gospodarz schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Przez pierwsze miesiące w opuszczonych schroniskach buszowali miejscowi juhasi, a także uciekinierzy i kurierzy przekradający się przez Słowację na Węgry.
Turyści polscy w znacznie mniejszej liczbie, nadal jednak wędrowali po górach. Unikali schronisk administrowanych przez Niemców, lecz chętnie odwiedzali te nieliczne, prowadzone przez Polaków. Także i niemieckie przepisy odnośnie udzielania noclegów w schroniskach zmieniały się w pierwszych latach okupacji. Często obowiązujący zakaz nocowania polskich turystów później liberalizowano po skargach do wyższych instancji. W czasie wojennej zawieruchy w Tatrach uległy zniszczeniu schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i na Pysznej, a nadto schronisko Warszawskiego Klubu Narciarskiego na Polanie Chochołowskiej. Jedynie wielkim wysiłkiem taterników udało się ocalić schroniska nad Morskim Okiem i w Roztoce.
Po II Wojnie Światowej
Po wojnie kraj dźwignął się z wojennych zniszczeń. Choć w górach czasem słychać było jeszcze strzały, powracało normalne życie. Na górskich ścieżkach pojawili się turyści. Stopniowo podnoszono z ruin zniszczone schroniska. Później powstały nowe w innych miejscach. Czas zabliźnił rany i oddał tragiczne wspomnienia wojennych lat. Dziś bez problemu możemy spędzać wakacje w górach. Wędrować po nich, odwiedzać tatrzańskie schroniska, gościć w nich i nocować. Tak, jak przed laty możemy również liczyć na schronienie w trudnych warunkach. Bo przecież taka jest rola tatrzańskich schronisk.